Obchód grunwaldzki przemienił się w wielkie, wspaniałe święto, w którym nie tylko udział wzięły wszędzie niewidziane dotąd tłumy ludu, ale które tryskało nowym, mocnym życiem i silniejszą nadzieją lepszej przyszłości. Deptany butem najeźdźców i rozdarty naród polski łączył się w jednym zgodnym chórze, a podnosząc głowę dumnie, przypominał mi, że mógł i umiał być wielkim i że jeszcze nim będzie.
Niezwykle uroczyście i okazale wystąpił stary Kraków. [...] Chłopi polscy przybyli do Krakowa masowo, nawet z najdalszych okolic dawnej Polski, nie wyłączając Litwy, Podola, Wołynia, Ukrainy. [...]
[Ignacy] Paderewski wydawał się nam jak jakaś zjawa, przemawiał nadzwyczaj pięknie, głośno i porywająco, wywołując grzmiące bezustanne oklaski i entuzjazm nie do opisania. Ludzie nie wiedzieli, co robić, ażeby mu podziw i wdzięczność wyrazić.
[...] Wracając z moimi sąsiadami do domu wieczorem, rozprawialiśmy całą drogę, rozważając przeżycia tego wielkiego dnia. Jeden z nich, Franciszek Stawarz, siedział wciąż zamyślony, a kiedy spytałem, skąd ta jego zaduma, odpowiedział: „Wiecie co, chłopy? Dobrze, że my dziś do Krakowa przyjechali, bośmy widzieli dużo i lżej się zrobiło człowiekowi na sercu, ale ja myślę, że my Prusakowi nigdy nie damy rady i z tego mnie ten smutek zbiera”.
Kraków, 15 lipca
Wincenty Witos, Moje wspomnienia, Warszawa 1988.
Dziękuję za powinszowanie z powodu mojej operacji wileńskiej; była ona dla mnie miłym odpoczynkiem po warszawskiej pracy i pozostawiła nadzwyczaj serdeczne i miłe wspomnienia. Tak ciepłego i tak wzruszającego przyjęcia, jakiego doznałem sam i całe wojsko, nie oczekiwałem. Przeszło to wszystko, co można było sobie wyobrazić. Podaję kilka charakterystycznych faktów, które świadczą o tym: chłopi pod Wilnem odstępowali kawalerii, idącej w awangardzie, nasienny owies. W jednej chwili po zajęciu dworca wileńskiego przez kawalerię stanęło kilkuset ochotników pod broń dla walki z bolszewikami. Gdym na drugi dzień świąt przyjechał do Wilna, przez parę dni widziałem całe miasto płaczące ustawicznie ze wzruszenia i radości. Pomimo okropnego wygłodzenia miasta, ludność wpychała żołnierzom wszystko, co miała do jedzenia. Wszystkie te fakty ku wielkiej mojej radości zawiązały pomiędzy wojskiem a ludnością serdeczny i długotrwały związek. Znacznie gorzej było z Żydami, którzy przy panowaniu bolszewickim byli warstwą rządzącą. Z wielkim trudem wstrzymałem pogrom, który wisiał po prostu w powietrzu z powodu tego, że ludność żydowska strzelała z okien i dachów i rzucała stamtąd ręczne granaty. [...]
Wobec tego, że Wilno znalazłem opuszczone zarówno przez Polaków, jak i przez Litwinów i Białorusinów, nie mogłem utworzyć czegokolwiek szerszego po zajęciu Wilna. I Polacy, i Litwini, i Białorusini przy pertraktacjach z nimi oglądali się jedni na Warszawę, drudzy na Kowno lub Mińsk, gdzie wyemigrowała większość ich przedstawicieli. Do żadnej decyzji nie mogłem ich doprowadzić. [...] Tak, jak oczekiwałem, największy opór wykazywali Litwini, którzy po pewnych wahaniach odmówili wejścia do zarządu miejskiego. Żydzi zgodzili się na wydelegowanie wybranych przeze mnie delegatów, Białorusini wysłali zgodnie z żądaniem jednego. Przez ten czas, com był w Wilnie, i do dzisiaj, sytuacja nie naprawiła się wcale.
4 maja
Józef Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. V, Warszawa 1937.
Ludność robotnicza i górnicza Górnego Śląska znajduje się już od kilku miesięcy z powodu metodycznych prowokacji i codziennych prześladowań ze strony władz pruskich w stanie nieopisanego wzburzenia i podrażnienia. Rząd polski oraz miejscowi kierownicy polityczni z trudem tylko zdołali utrzymać pozorny spokój i zapobiec powstaniu. Dziś zasadnicze ustępstwa, przyznane Niemcom ze szkodą dla Polski i jej ziem zamieszkałych przez ludność bezsprzecznie polską, obudziłoby nieodwracalnie w Polsce, ufnej w sprawiedliwość sprzymierzeńców, uczucie beznadziejnej goryczy i doprowadziłyby do starcia zbrojnego między Polską a Niemcami. Zważywszy, że środki militarne Polski znajdują się obecnie w stanie niższości, starcie to mogłoby łatwo doprowadzić do podboju Polski przez Niemców oraz, co za tym idzie, do panowania Niemców na wschodzie.
Wobec grożącego niebezpieczeństwa Delegacja Polska prosi najgoręcej Konferencję Pokojową, by zachowała swe uprzednie decyzje zasadnicze w sprawie granic polsko-niemieckich.
Delegacja Polska dopuszcza jednak możliwość rektyfikacji tych granic w pewnych szczegółach, a mianowicie drogą wzajemnej wymiany odnośnych terytoriów, stosownie do ich charakteru etnograficznego. Oprócz tego Delegacja Polska jest skłonna zabezpieczyć Niemcom impostację pewnej ilości węgla górnośląskiego.
9 czerwca
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Noworoczne przyjęcie odbyło się po raz pierwszy w pałacu Łazienkowskim i miało charakter ogólnopaństwowy.
Rok temu zebrali się tylko wojskowi, teraz przybyli do Łazienek przedstawiciele Sejmu, rządu, duchowieństwo, korpus dyplomatyczny, władze wojskowe i cywilne, delegacje. Wygłaszano szereg urzędowych mów; stwierdziłem, że w dziedzinie form zewnętrznych poszliśmy znacznie naprzód i że Polska zajmuje już należne jej miejsce w gronie innych mocarstw.
Podczas przyjęcia w Łazienkach zwolennicy premjera p. Paderewskiego urządzają demonstracyjną owację przed jego mieszkaniem, podkreślając tem swój protest przeciw obecnemu rządowi, miało się to powtórzyć i wieczorem w czasie galowego przedstawienia w teatrze Wielkim, ale plan spalił się na panewce.
Warszawa, 1 stycznia
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].